Odwróciłam się na drugą stronę łóżka w oczekiwaniu na spotkanie pewnej sylwetki, ale zastałam puste miejsce. Otworzyłam oczy lecz szybko je przymrużyłam ze względu na padające do pokoju promienie słonica. Rozejrzałam się po pokoju. Nic. Podniosłam się i dopiero teraz uświadomiłam sobie że to zrobiłam. Zrobiłam to! Nawet nie byłam o niego w domu! Mieszka w jednym z chłopakami. Jezu! Ale tam musi być burdel. Zachichotałam sama do siebie. Zaczęłam odtwarzać wszystko od początku, wanna, Cat, okres, pocałunki, dotyk...aż dostałam gęsiej skórki. Zaczęłam sobie coś uświadamiać. Chyba się w nim zakochałam. Uwielbiałam jego uśmiech, oczy, śmiech, że zawsze jest jak go potrzebuje że po prostu jest. Wstałam z łóżka i szybko ubrałam koszulkę Kendalla i moje figi. Wyszłam z pokoju i usłyszałam jak ktoś nuci w kuchni. Na palcach zeszłam ze schodów i zauważyłam Kendalla robiącego coś...chyba śniadanie. Cicho podeszłam do niego i się do niego przytuliłam. Odwrócił się do mnie. I spojrzał się na mnie tym swoim wzrokiem.
-Co tak na mnie patrzysz?- spytałam patrząc na siebie.
-Cóż..sądzie że częściej powinnaś chodzić w moich koszulkach- uśmiechnął się.
- No już...5 zł!
Złapał mnie w pasie i usadowił na blacie.
-Za takie rzeczy mogę nawet dać Ci 15- zachichotał i wyciągnął pieniądze z kieszeni.
- Jesteś taki nieznośny! -machnęłam ręką i wylałam sok na jego spodnie.
-A ty jesteś...
-Nawet się nie odzywaj-przerwałam mu i pogroziłam palcem.
Zeskoczyłam z blatu wzięłam ściereczkę z kranu. Uklękłam przed nim i zaczęłam czyści spodnie.
Nagle ktoś otworzył drzwi.
- Cześć i czołem....Boże!- krzyknął James.
- Emily czemu bezprawnie robisz dobrze Kendallowi na środku kuchni?!-odezwał się Logan.
Obróciłam do nich głowę z miną "Serio, debile.?"
- Co jest najgorsze.? Kendall wytwarza pianę! To nie naturalne!-krzyknął za nim Carlos.
Spojrzałam na Kendalla z rozbawioną miną.
-Widzisz z jakimi muszę żyć debilami...-wskazał na całą trójkę.
Sprałam plamę wstałam i dopiero wtedy zorientowałam się że mam tylko na sobie koszulkę Kendalla i figi z koronki. Spojrzałam na siebie, na nich i speedem pobiegłam do góry cała czerwona jak burak.
Zamknęłam za sobą drzwi i w pośpiechu ubrałam jeansowe krótkie spodenki, szarą koszulkę włosy tylko przeczesała. I pomimo wstydu z wdziękiem zeszłam na dół i zobaczyłam jak wszyscy rozmawiają w najlepsze. Cat siedziała obok Logan i Jamesa, a obok nich siedział Kendall z Carlosem.
- Kendall! Dalej mów co robiliście całą noc?
No jasne dociekliwość Cat była zawsze męcząca, ale zawsze dowiedziała się wszystkiego. Nawet jeśli miała użyć nawet przemocy. Najczęściej tą osobą byłam ja. James mnie zauważył i zaczął się śmiać.
Podeszłam i usiadłam na fotelu.
-A jemu co jest.?- wskazałam na Jamesa.
- Nadal ma w głowie to jak mówiłaś że parzycie się jak króliki- wyjaśnił Logan, a ja spaliłam raka, a Kendall zakrył twarz dłońmi.
Wszyscy zaczęli się śmiać, ale spojrzałam na Kendalla który się na mnie patrzył. Uśmiechnął się.
- Mam dla was propozycje! -rzuciła Cat- pojedźmy na camping!
Okazało się że zaplanowała to z chłopakami u nich. A mnie i Kendalla tylko poinformowali że jedziemy z nimi i jadą jeszcze dziewczyny Carlosa i Jamesa. Tak pięknie i ładnie ale mnie trapiła jedna rzecz że Cat powinna mieć w tym miesiącu urodziny, tylko nie mogę przypomnieć sobie w jaki dzień ponieważ nie chce zaliczyć wpadki jak rok temu kiedy jej tortem była odmrożona pizza,a prezentem karteczka którą pomyliła pani sprzedawczyni i dała mi na pierwszą komunie świętą. Tjaa była trochę zła.No dobra nie była zła była wściekła i wtedy spałam w hamaku. Kiedy wszystko ustaliliśmy chłopcy wrócili do siebie, a ja usiadłam sobie na kanapie, dołączyłam do mnie Kora i po chwili Cat.
- Powiedz w końcu co tu się wydarzyło!- Cat krzykła że aż Kora się zerwała a ja aż podskoczyłam.
- Ale...uch...no..pies się przestraszył!
-No weź! Przyjaźnimy się od 10 lat! Wiem jakie kupić ci podpaski, dalej mów.
To nie jest takie łatwe jak jej się to wydaje. Prowadziłam ze sobą walkę. Dobra!
- Straciła dziewictwo z Kendallem...
- Jeju! -przyciągnęłam mnie do siebie i przytuliła- I jak było.? Nic ci nie jest, nie bolało.? -spojrzała na mnie.
- Było...och! Było naprawdę świetnie tak delikatnie, spokojnie tak...wspaniale! Ale to był impuls.
-Ale takie coś jest najlepsze. Emily! Jestem taka dumna!
-Że uprawiałam sex?-spojrzałam na nią jak na niezdatną umysłowo.
-Tak matki mówią do swoich córek!
- Ale..
Przerwała mi.
-Zamknij się! Ważne że ciebie wspieram. Ej właśnie! Jedziemy na camping poprzedzającą go imprezę z okazji moich urodzin! I każda para będzie miała swój namiot.
-To może zajdzie coś między tobą a Loganem.
-Chyba jak będzie neon nade mną pisząc "Bierz mnie tygrysie!"
Tak rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy...Szczerze.? Obawiam się tego campingu. Poznam dziewczynę Jamesa i Carlosa. I będą sama z Kendallem pod namiotem? Dobra ten pomysł mi się podobał. Może one mnie nie polubią.? Nie wiem co myśleć...Prezent! Mam dwa dni na kupienie prezentu. Cholera.
Dobra idę na galerię kupić jakiś prezent. Wstałam wzięłam portfel, telefon słuchawki, a to wszystko włożyłam do plecaka i wyszłam.
Było ciepłe popołudnie a słonice było w pełni. Założyłam okulary i skierowałam się do galerii która znajdowała się nie daleko mojego domu.
Czy to można nazwać miłością...?
Obserwatorzy :)
czwartek, 20 marca 2014
piątek, 8 listopada 2013
Rozdział 12
Hejka! Wiem że jestem okropna że nie dodawałam ale nie miałam weny. Czasem zaczynałam ale potem usuwałam i tak cały czas! ;c Ale powróciłam może trochę zdziwi was moje posunięcie w tym rozdziale...ale no cóż xd Uwaga: treść zawiera erotyczne sceny! Przepraszam i zapraszam do czytania :*
_____________________________________________________________________
- Przepraszam was za to jak zachowywałam się przez te 3
dni!- usłyszałam coraz enty przeprosiny Cat, ale to nie zmienia faktu, że każdy
z nas był poszkodowany, a teraz staliśmy z założonymi rękami i patrzyliśmy na
nią. Cat wyglądała jak by stała pod ścianą płaczu.
- Cat! James ma całą pogryziona rękę, Logan pogryziony
nos, Kendalla znokautowałaś, a Carlos ma twojego pawia w bucie...
- Ale...
- Cicho bądź!- przerwałam jej - a mój pokój jest jak po
jakieś cholernej wyprzedaży w centrum handlowym!
- Wiem! I za to przepraszam...- podeszła do mnie i dała
mi wielkiego przytulasa.
Każdego przytuliła, i przeprosiła. Oczywiście Logan
miał bonus, bo dostał buziaka.
- A dla Ciebie Emila mam coś specjalnego! - klasnęła w
dłonie i doskoczyła do mnie cała w skowronkach.
- O nie...
Usłyszałam chichot chłopaków, boże, co na wymyśliła, wiem,
że jest dla mnie jak siostra, ale jej pomysły są przerażające.
- Dlatego ze zajmowałaś się mną, masz dzisiaj cały dom
dla siebie, ja gdzieś się zmyje.
Spojrzałam na niego i na resztę.
- Chyba jeszcze z znieczulenie nie posciło.
-Ej! Nie codziennie zdarza się taka okazja!
- Tjaaa....Moja radość jest nieokiełznana jak kotek
przejechany przez tira..
Wszyscy na mnie spojrzeli, ale, o czym marzyłam to lóżko
i chociaż 4 godziny snu.
- Dobra to wypad z chaty.
Cat popchła chłopaków do wyjścia, a ja zrezygnowana poszłam
do pokoju. Położyłam się na wygodnym łóżku i przytuliłam mój kocyk. Zaraz,
zaraz. On jest mokry?! Spojrzałam na niego i nagle zobaczyłam wielka krwawą plamę,
wyrzuciłam go z odrazą.
- Cat!!! Zginiesz marnie!!!!
Ble. Ble. I jeszcze raz ble.
Jedyne, co było mi bliskie i nieubrudzone przez....Wydzielany
Cat to Kora. Położyła się obok mnie, przytuliłam się do niej i odpłynęłam w krainę
morfeusza.
Jednak nie śmierdzi tu jak by cos zdechło! Niechętnie wstałam
z lóżka, przebrałam się w dres mi po mimo ze cholernie nie chce mi się sprzątać,
wole to zrobic niz lezec w ocharanym łózku przez cat.
***oczami Kendalla****
Iść czy nie iść oto jest pytani. Nie, bo Bede się narzucać!
A może? Nie! Siedziałem na łóżku w swoim pokoju i myślałem czy iść do Emily, chciałem
być trochę z nią sam na sam. Przez te 3 dni może wymieniliśmy z 4 zdania. Ale
strasznie chciałem iść. Spojrzeć w jej wielkie oczy i zobaczyć ten uśmiech,
dzięki któremu robiło mi się ciepło na sercu. Co ty bredzisz?! To jest
przyjaciółka! Wstałem szybko jednak szybko wróciłem do swojej pozycji męczennika
z klasztoru. Przecież niedawno tam bylem. Musze się, czym zająć..
- James! Masz ochotę na partyjkę bilardu?!
***oczami Emily***
Pranie powieszone, wytarte meble, jeszcze pozmywam i
koniec. Wzięłam kubek, umylam, odlozylam. Tak za każdym razem jednak, kiedy wzięłam
łyżeczkę za mocno puściłam wodę i wszystko poleciało na mnie. Miałam ogromną plamę
na bluzie przeklęłam pod nosem i poszłam do łazienki i wzięłam pierwsza z
brzegu koszulkę, a bluzę powiesiłam zęby wyschła.
Zaraz zaraz. Znam te perfumy. To koszulka Kendalla, zaczęłam
jeszcze wdychać, lekki zapach perfum, który pozostał. Włożyłam ja przez głowę. Ale
on jest wysoki. Koszulka sięgała mi do polowy uda.
Zrobiłam wszystkie ważne czynności, czas dla mnie i na
gorącą kąpiel. Wzięłam telefon puściłam muzykę na full, odkręciłam wodę dolałam
płynu żeby po chwili zobaczyć pianę. Weszłam do gorącej wody i rozkoszowałam się
tym wspaniałym uczuciem. Śpiewałam i relaksowałam się. Było świetnie.
Ale wszystkiego musi być kiedyś koniec. Wyszłam z wanny
obwinęłam się ręcznikiem, z włosów mi kapało, ale postanowiłam ze wysuszę je w
pokoju. Wyszłam z łazienki. I dostałam oczopląsu.
- Kendall! Co ty robisz?!
Zaczęłam się bardziej zakrywać a na twarzy zrobiłam się
purpurowa.
- Boże przepraszam nie wiedziałem, że bierzesz kąpiel-
odwrócił się speszony.
- Dlaczego mam przyjemność ciebie gości w moim domu.? -
Kurczowo trzymałam ręcznik i przyglądałam się, odwróconemu Kendallowi. Ciemne
spodnie i koszulka bejsbolowa i oficerki. Dlaczego on musi być taki seksowny?
- Chciałem ciebie zobaczyć. Jak opiekowaliśmy się Cat wymieni
lisku może z 4 zdania? Stęskniłem się za tobą.
Tęsknił za mną? Od razu mimowolnie się uśmiechnęłam.
Ale miał racje przez te 3 dni prawie wcale nie gadaliśmy.
- Ja za tobą też tęskniłam- podeszłam cicho do niego i dałam
mu lekkiego całusa w policzek.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Idę się ubrać, za chwile będę.
Włożyłam koszulkę i spodenki, włosy związałam w koka
żeby było wygodnie i skierowałam się na dół. Dlaczego mój pies nie szczekał jak
Kendall wchodził do domu? Pewnie tak go polubiła, że bardziej skakała z radości
niż miała szczekać.
Kendall bawił się z Korą.
Wzięłam cicho poduszkę z pokoju Cat, celowałam prosto w
tył głowy Kendalla.
Już, prawie, prawie...Była idealna cisza i nagle dostałam
zawału serca, bo ktoś do mnie dzwonił.
Kendall wywalił się z kanapy, a ja runęłam na podłogę. Wzięłam
telefon to ręki"Cat" boże kobieto do domu to wiedz, że nie zobaczysz
już dnia następnego.
- Czego? – spytałam na granicy wytrzymałości.
- Jak mija dzień? - powiedział radosnym głosem słychać było
Logana i chłopaków w słuchawce.
- Zabić Ciebie to za mało...
- Ooo widać, że komuś zaczął się okres!
Co?! Okres?! Ona myśli, że jestem zdenerwowana, że mam
okres?!
- Nie mam okresu!
Usłyszałam śmiech Kendalla.
- Ooo, kto jest u nas w domu? Aa no przecież twój
chłopak! Jak on ma na imię? Karol, Władek, Józef?
- On! - wpadłam na dość dziwny i zabawny pomysł- tak
jest moim chłopakiem.
Kendall na mnie spojrzał, a ja pokazałam żeby był cicho
i się do niego uśmiechnęłam.
- Co, od kiedy?!
-Od 4 godziny, od razu, kiedy to mnie przyszedł
powiedział mi, że mnie kocha. Potem spędziliśmy 3 upojne godziny w wannie
pełnej piany- boże, ale chciało mi się śmiać, spojrzałam na Kendalla od
zakrywał twarz poduszką żeby nie wybuchnąć śmiechem-ale stwierdziliśmy, że
chcemy to powtórzyć na kanapie, parząc się jak króliki.
- I jak potoczy się dalej? – usłyszałam glos Jamesa.
Zrobiłam oczy jak spodki.
- Dlaczego słyszę Jamesa?
- Bo jesteś na głośno mówiącym, wszyscy ciebie
słyszą...- Boże! Co ja zrobiłam?! Spojrzałam na Kendall, który w tej chwili
turlał się po podłodze dociskając sobie poduszkę to twarzy.
- Wiesz, co ja już muszę kończyć.
- Ale..- rozłączyłam się.
- Co ja narobiłam?!- usiadłam na łóżku.
Kendall wziął poduszkę, dosłownie płakał ze śmiechu.
- Kendall...
- Parząc się jak króliki. Padłem!!!
- Ale to nie jest śmieszne! Oni myślą, że uprawialiśmy
sex! 2 Razy!
Kendall wstał i usiadł obok mnie.
- A jeśli tak to, co? Możemy udawać. - uśmiechnął się.
A jego policzki były jeszcze zaczerwienione od śmiechu.
- Ale to nie takie proste!- opadłam na poduszki. I
jedną przytknęłam sobie do twarzy.
- Jest.
Chciałam się zamachnąć, ale złapał mnie za rękę, dzięki
czemu był nade mną.
- Nie pomagasz! Wyszłam na idiotkę!
- Bardziej na królika.
- Kendall!
Dałam mu kuksańca. Upadł na mnie i zaczął się śmiać.
- Debil!
- Królik!
- Tak samo ja Ty!
- Jak my!
Spojrzał mi w oczu. Boże te jego tęczówki. Rozwiane
włosy i ten cudowny uśmiech.
- Możemy udawać, ale nie wiem jak.
- Jak teraz jestem twoim chłopakiem- uśmiechnął się
się- najpierw zacząłbym ciebie gilgotać! Zaczął to robić. Zaczęłam się rzucać,
dzięki czemu teraz Kendall siedział na mnie okrakiem.
- Hahahah! Przestań! Kendall! Hahahaha!.
Przestał. Patrzył na mnie ty swoimi oczami. Uśmiechnął
się. Nie wierze, że spotkałam tego debila przez ogromnego psa, który chciał
mnie zabić. Popchnięci impulsem oboje się pocałowaliśmy. Z każdą minutą nasz
pocałunek od zwykłego przerodził się w ociekający pożądaniem. Kendall przeniósł
się z pocałunkami na szyje lekko ją podgryzając. Zaczęłam wydawać po mruki
zadowolenia. Pociągnęłam go za włosy i wbiłam się w jego usta. Kendall podniósł
mnie i skierował nas do mojego pokoju z zawrotną prędkością wpadliśmy na łóżko.
Szybkim ruchem ściągnęłam jego koszulkę. Zaczęłam zajmować się jego paskiem od
spodni.
Jednak szybko zaczęłam górować nad nim. Chłopak pozbył
się mojej koszulki. Zaczął całować mój brzuch, zachichotałam, bo jego lekki
zarost drażnił moją skórę. Poczułam, że się uśmiecha. Motylki w brzuchu mi
szalały, a hormony wzięły górę. Poczułam napierającą erekcję na moim udzie.
Pragnął mnie tak ja jego. Szybkim ruchem pozbył się mojego stanika. Wziął
brodawkę w palce i pociągnął. Jęknęłam a przyjemny ból w podbrzuszu przeszły
moje ciało. Odwrócił mnie ze teraz on leżał na mnie. Zaczął robić szlaczek od
mojej szyki za do pępka. Ścigano ze mnie moje spodenki i zaczął całować wewnętrzną
stronę uda, zaczęłam wydawać pomruki zadowolenia. Kendall przeniósł się na wyższe rejony mojego
ciała. Rozpięłam mu spodnie nadal walczą z jego jeżykiem. Szczerze w takiej
wersji Kendalla nie widziałam zaczął wycałowywać ścieżkę od pępka aż po usta.
Kiedy go całowałam pociągnęłam i ugryzłam go w wargę. Chłopak na mnie spojrzał,
o nie wiedziałam, co może oznaczyć. Malinka. Poczułam teraz gdzieś indziej, na
mojej szyi. Co na to powie Cat.? Bedzie miła niezłe pole do popisu. Ale podobało
mi się czułam jego ciało na moim jego ręce na moich biodrach. Ściągnęłam mu
spodnie i zaczęłam rysować palce różne wzory na jego pachwinach. Usłyszałam
jego pomruki.
- Przestań...- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- A dlaczego nie.? - spytałam głupio i nie przerywałam
czynności.
- Dlatego..- wbił się w moje usta i gładził moje udo,
pod jego dotykiem przeszywał mnie dreszcz. Zaczęłam całować jego szczękę i jeździć
rękoma po jego torsie. Rozpiął mi stanik i rzucił na pokój. Po chwili poczułam
go w sobie zaczęłam wydawać z siebie ciche jęki rozkoszy, kiedy zaczął ruszać
biodrami. Czułam się cudownie. Odczuwałam teraz tylko rozkosz płynąca z naszej
jedności. Czułam jak jego ruchy spawają się mocniejsze i szybsze. Jego ręce błądziły
po moim całym ciele, co wywoływało dreszcz na mojej skórze. Moje jęki stawały
się coraz głośniejsze, a jego ruchy sprawiały, że moja rozkosz sięgała granic. Oplotłam
nogi wokół jego bioder żeby czuć to boskie uczucie. Nie chciałam przestawać,
chciałam tego więcej i więcej...Szczytowaliśmy razem nasze rozgrzane ciała
ocierały się o siebie. Byłam szczęśliwa obok mnie leżał Kendall, który nie krył
uśmiechu na twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Jesteś debilem - powiedziałam do niego.
- Jesteś królikiem.
- Oj zamknij się!- patrząc na mnie za chichotał i
pocałował mnie w głowę.
piątek, 7 czerwca 2013
Rozdział 11
Sorki że tak długo mnie nie było ale szkoła -.- Ale oto jest 11 rozdział ;D Zapraszam do czytania i komentowania :P
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- Cat! Przestaniesz w końcu stękać jak byś miała zaraz
urodzić!- zaczęłam kasować się po skroniach, bo już nie wytrzymywałam tych...Odgłosów.
- No przepraszam, że ząb mądrości mnie boli?!?- usiadła
obok mnie.
- A wiesz, że dzisiaj na wyrwanie go? Tylko to nie jest
mile, znieczulenie, zabieg chirurgiczny i....Lepiej już nie będę nic mówić, bo
wnioskować po twojej minie wolałaś tego nie wiedzieć...-poklepałam ja po
ramieniu.
- Nieee wcale....Ałaa! - złapałam się za policzek.
- Mówiłam mówiłam, idziemy dzisiaj i nie ma, że nie-
spojrzałam na nią.
- Nie.
- Pff...A co mnie to obchodzi-pociągnęłam ją z kanapy
jednak miała opory, ale byłam silniejsza i wypchnęłam ją za drzwi. Wzięłam ją
pod rękę i skierowaliśmy się do dentysty. Ale wiedziałam, że te 3 dni będą
najgorsze w moim życiu. Zeszliśmy do kliniki i od razu poczuliśmy ten
charakterystyczny zapach dla szpitala lub dentysty. Chwilę później dźwięk
wiercenia i jęki bólu z pokoju, do którego się skierowaliśmy, Cat zrobiła
szybki obrót i skierowała się do drzwi, energicznie ją pociągnęłam w moimi
kierunku.
- Ja tam NIE idę wybij sobie to z głowy! Oglądałam
kiedyś horror Hannibal Lekter? Nie chce grać w kolejnej części!
- Nie wypuszczę cię do puki nie wyrwą ci tego zęba, a
jak nie to ci sama wyrwę, bo nie zniosę tych jęków ani chwili dłużej!- byliśmy
już pod drzwiami.
- Dobra, ale mogę iść jeszcze do łazienki? Chyba mam
się zlać na siedzeniu-powiedziała i uśmiechnęłam się szyderczo.
- Nie będę ci nie kazać się wypróżniać, więc...Idź, ale
idę z tobą, bo jesteś podejrzana- spojrzała na mnie ironicznie.
Weszłyśmy do łazienki, Cat od razu weszła do kabiny,
sobie coś uświadomiłam.
- Cat, nie waż wymykać się przez okno w kabinie!-krzyknęłam
i nagle dostałam odpowiedzi.
- Kurze...- i po chwili wyszła z kabiny.
- Mistrza nie oszukasz...- wytknęłam na nią język od
razu odwzajemniła uczynek.
Pociągnęłam ją i Weszłam z oporami, nawet wręcz wpychając
ją tam na chama.
- Dzień Dobry...- uśmiechnęła się do mnie starszawa
kobieta w siwych włosach- tobie dzisiaj wyrywamy ząb mądrość?
- Ojj nie, nie, nie...Jej- wskazałam na Cat, która już
siedziała na krześle wyglądała jak obrażone dziecko.
- To trochę potrwa, więc, możesz iść do domu, a my
zadzwonimy żeby ją odebrać...- i kolejny uśmiech, szybko go odwzajemniłam.
- Trzymaj się, kocham cię!- posłałam jej promienny
uśmiech.
- Fuck You!- nie zmieniła swojej pozycji.
Wyszłam z kliniki i zatelefonowałam do Logana żeby
odebrał mnie razem z Cat.
- Logana przyjedziesz ze mną po Cat z kliniki?
- Ale co jej się stało coś poważnego, jakąś operacja, powiedz,
że ma wszystkie nogi!
- Jej to by się przydała operacja na mózg, a po za ty
ma wszystkie kończyny, a w klinice jest, bo wyrywają jej ząb mądrość.
- To fajnie, to znaczy nie fajnie...yyy...Dobra mniejsza
z tym odbiorę was, ale mam lepszy pomysł...Przyjadę teraz do ciebie z Kendallem,
bo James i Carlos wybrali się gdzieś ze swoimi dziewczynami, a my zamulamy na
tv, a jak znowu zobaczę, że Kendall kolejny raz włącza simsonów i śpiewa
spider-chrum, spider-chrom, to wiedz, że koleś długo nie pożyje, chociaż nie
chciałbym zabijać twojego chłopaka....
- TO. NIE. JEST. MÓJ. CHŁOPAK.!!!!
- Statatata....Mi tu oczu nie mydli....
- ojj...Ch-ch-chyba, coś prz-prz-prz-przerywa,
t-t-t-tracę sygnał..
- Emily!
Wyłączyła komórkę i skierowałam się do domu...Co się uwzięli
na tego Kendalla?!? Niech się teraz martwi o swoją obolałą i z zakrwawianą gębą
dziewczynę, która da mi w kość 3 dni. Grr...Na samą się wzdrygnęłam, skręciłam
w lewo i miałam prosta drogę do domu, zobaczyłam jeszcze odłamek rury od motoru
Logana, na którym jechaliśmy...To była okropna chwila, a co dla Kendalla?
Wyrzuciłam ten obraz z myśli i szybszym krokiem podchodziłam do drzwi naszego
domu. Zobaczyłam samochód Logana, z którego wychodził sam....James i Carlos?
Aha...Trochę nie ogarnęłam tego wszystkiego. Podbiegłam i zobaczyłam 4
wspaniałych...Tylko Kendall siedział na schodach z wiadomych przyczyn.
- Hej...Dzisiaj nie ze swoimi lejdis.?- spojrzałam na
Jamesa i Carlosa, oni tylko spojrzeli na mnie i się uśmiechnęli- poszły na
zakupy, prawda.
- Hej, Kendall jak się czujesz.?- Podeszłam do chłopaka
i lekko się uśmiechnęłam.
- Cześć...Bardzo dobrze mam teraz tylko same strupy na
plecach- odwzajemnił mój uśmiech.
- Cieszę się, ale też smucę, bo to wszystko, przez że
mnie....
- To nie jest przez ciebie, zrozumieć to w końcu
wczoraj też się za to obwiniałaś.
- I będę...
- Nie pozwolę na to- Wstał i spojrzał na mnie- nie
pozwolę....
- Pfff...Zobaczymy- uśmiechnęłam się łobuzersko,
odwzajemnił mój uśmiech, obeszłam, bo i otworzyłam drzwi. Od razu moim oczom
okazała się szczęśliwa Kora, która już merdała zawiniętym ogonkiem.
- Wchodzicie...- Weszłam do domu w moje ślady rzuciłam
torbę na fotel, tego akurat nie zrobili.
- O której mamy wsiąść Cat od dentysty.? - spytał
Logana siadając na przeciw mnie.
- Tak za godzinę, ale nie chcesz jej widzieć w takim
stanie...
- Co jej robią.?- spytali James z Carlosem.
- Wyrywają ząb mądrość...Chociaż nad tą mądrością bym
się zastanawiała..-spojrzałam na Logana, on tylko wydał z siebie chichot, który
wywołał u mnie śmiech. Dzięki czemu wszyscy zaczęli się śmiać.
- Chcecie jakieś picie, może sok pomarań....
- Tak!- wydarł się Logan.
Wskazałam na Logana.
- Co mu jest.?
- Oszalał już dawno...-powiedział Carlos i za tą
odpowiedz dostał poduszka w głowę od Logana.
- Dooobra...ja się teraz oddalę i pójdę po sok- zaakcentowałam
każdy wyraz i skierowałam się do kuchni. Przyciągałam 6 szklanek i ponalewałam
do nich sok. Wszystko położyłam na tacce. Szlam ostrożnie do salonu, ale ja i
moja koordynacja ruchowa nie dały za wygraną, potknęłam się o własną nogę, a
cały zestaw szklanek wylądował na chłopakami i na mnie. James i Kendall mieli najgorzej,
bo byli najbliżej i najbardziej są mokrzy. Carlos miał tylko mokra bluzkę.
- Haha...jednak ja to mam szczęście.-Logan wstał i
wszyscy wy buchnęli śmiechem. Może był suchy, ale w kroczu był mokry jak by się
teraz zesikał. Spojrzał na swoje korcie on spalił raka, a my wypchnęliśmy
histerycznym śmiechem. Za to Kendall i James byli mokrzy po całości. Kendall
przeczesał włosy, dzięki czemu miał grzywkę do góry. Szczerze? Wyglądał bosko.
- Zostaw tak, fajnie wyglądasz.
Uśmiechnął się.
- Logan! Idź teraz do łazienki i spróbuj to zmyć...
- Nieee wcale na to nie wpadłem, wiesz?!
- Myślę, że użyłeś sarkazmu, ale pozostawię to bez
drażliwego komentarza.
Obszczany poszedł do łazienki a ja wzięłam ścierkę i
zaczęłam zmywać pozostałości soku z podłogi.
- Emily!- wydarł się z łazienki Logan.
Nie przerywając czynności, ryłam.
-Czego?!
- Nie schodzi! Próbowałem wszystkiego proszku, mydła
nawet twojego szamponu...
-Logan!
- No, co lubię zapach jabłek!
- Jabłek?- Kendall spojrzał na mnie z zawadiackim
uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
Wstałam z podłogi i skierowałam się do łazienki. Boże.
- Logan coś ty zrobił z tymi spodniami?!
- Chyba trochę się przebarwiły...
- Ściągnij spodnie- dałam mu rozkaz.
- Emily ja wiem, że się przyjaźnimy i ogóle, ale, ja kocham
Cat...
- ZAKMKNIJ SIĘ! Dawaj te spodnie spróbuje coś zaradzić,
zaraz dam ci spodnie, które są mojego taty...
Oczy miał szeroko otwarte.
- Dobra, dobra ja wychodzę, a ty je ściągnij.
Weszłam do salonu, chłopacy trochę się ogarnęli, a Kendall
zostawił grzywkę.
- Gdzie Logan.?-zapytali chórem
- Jest w gaciach w łazience...-spojrzeli na mnie i wy
buchnęli śmiechem.-Ale ja mówię poważnie...
Skierowałam się na górę po spodnie, nagle z dołu było
usłyszeć dziewczyński piski, a botem histeryczny śmiech chłopaków.
- Nie można mieć, chociaż chwili intymności, barany?!
I kolejna salwa śmiechu
****
Logan wyglądał jak by narobił w spodnie, Carlos miał
poplamioną bluzkę, James z Kendallem mieli ciemne plamy na ubraniach.
- Cóż...Mogło być gorzej...-powiedziałam spoglądając na
nich.
- Nie pomagasz!- powiedzieli jak jeden mąż. Nagle z
mojego telefonu zaczął lecie Linkin Park-Forgotten szybkim ruchem wyciągnęłam z
kieszeni i odebrałam.
- Halo?..Aha dobrze, dobrze...Już?!...No okej zaraz
będziemy...Co zrobiła?!..Nic pani nie jest.?...Pogryziony palec...I środki na
senne...W strzykawce-podrapałam się po głowie-nie przytomna...- Logan chciał
coś powiedzieć, ale pokazałam palcem, że ma zamknąć się- dobrze już jedziemy,
do widzenia.-No to może być gorzej...
- Co się stało?!- Logan spojrzał na mnie wyczekująco,
także jak reszta.
- To tak w skrócie: Cat za wcześnie się obudziła
pogryzła palce dentystki, to ta się zamachał ze środkami nasennymi w strzykawce
i teraz śpi..- patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Musimy jechać teraz po nią, bo czekają inni, a ona
leży na fotelu...
- Chłopcy no to czas jechać po zwłoki twojej
dziewczyny!- powiedział Carlos.
- Przecież ona żyje czopie!- Podszedł do mnie i
powiedział szeptem- Ona żyje prawda?
-Tak!- wzięłam torebkę i kluczę od domu i skierowałam
się do wyjścia. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do samochodu czułam się lekko
ściśnięta między Carlosem i Kendallem. Za to James kierował, a Logan siedział
obok niego, Ale na niego mogłam się swobodnie oprzeć i wtulić się w jego tors.
- Jutro idziemy gdzieś tylko sami- szepnął mi do uch, poczułam,
że się uśmiecha.
- Ja będę zajęta przez 3 dni, więc sorki- spojrzałam mu
w oczu, cmoknął mnie w usta.
- Wytrzymam- szepnął, a my dojechaliśmy.
Wyszliśmy i skierowaliśmy do gabinetu. Znowu ten
okropny zapach! Weszliśmy do gabinetu. Cat wyglądała jak trup.
- Weź ją na ręce..- pokazałam na 'zwłoki' Cat Loganowi.
Ale pamiętaj robisz to na własną odpowiedzialność.
- A co może zrobić mi moja kochana Cat.?
- Miejmy nadzieje, że na razie nic - odezwał się
Carlos.
- Aż do domu- dopowiedział James.
Logan wziął ją jak pannę młodą, chociaż do
najpiękniejszych widoków to bym je nazwała. Miała watę w buzi.
- Pani Emily -zwróciła się do mnie starszawa kobita w
siwych włosach- dam pani receptę, i niech pani pamięta, co 3 godziny płukać jej
buzie wodą z solą, zmieniać wacik jak już będzie nasiąknięty, a i będzie bardzo
obolała jak znieczulenie puści.
- Dobrze dziękuje...A jak tam pani palec po...Hmm...Bliskim
spotkaniem z siekaczami Cat.?
- Mogę subtelnie powiedzieć, że mam siny kciuk i ślady
zębów jak by zaatakował mnie pies, wiec mogę powiedzieć, że bywało gorzej-
uśmiechnęłam się, ale nie wierzyłam tylko patrzyłam się ta tą kobietę
spojrzałam na chłopaków też patrzyli na nią z otwartymi buziami. Nagle Cat coś
zaczęła mruczeń.
- Do samochodu!- krzyknął Carlos a my rzuciliśmy się do
wyjścia, szybko pożegnałam się ze staruszką.
Wyjechaliśmy z spod kliniki i skierowaliśmy się szybkim
pędem do domu. Logan wziął ją z samochodu, ale zdążyła się już obudzić, machała
rękami, nogami, nawet ta cholerna nutria zaczęła grozić.
Chłopak skapitulował i to ja musiałam wprowadzić ją do
domu...Upss, przepraszam, Zaciągnąć do domu.
Pchnęłam ją na łóżko, chłopaki weszli do domu.
- Dzięki mężczyźni! A zwłaszcza ty misiu jak to mówi
Cat...- powiedziałam z ironią w głosie.
-Naprawdę tak mówi? - szczerzył się.
- Nie pomagasz!
-Nie chciałbym przerywać tych debat, ale Cat się
obudziła.- wtrącił się James.
- Kochanie jak się czujesz.?- Logan do niej podszedł, a
potem wydarł się jak by ktoś uderzył go młotkiem palce.
-Ugryzła mnie w nos!!!
No to zaczyna się piekło…
Subskrybuj:
Posty (Atom)