Obserwatorzy :)

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 12



 Hejka! Wiem że jestem okropna że nie dodawałam ale nie miałam weny. Czasem zaczynałam ale potem usuwałam i tak cały czas! ;c Ale powróciłam może trochę zdziwi was moje posunięcie w tym rozdziale...ale no cóż xd Uwaga: treść zawiera erotyczne sceny! Przepraszam i zapraszam do czytania :*
_____________________________________________________________________
- Przepraszam was za to jak zachowywałam się przez te 3 dni!- usłyszałam coraz enty przeprosiny Cat, ale to nie zmienia faktu, że każdy z nas był poszkodowany, a teraz staliśmy z założonymi rękami i patrzyliśmy na nią. Cat wyglądała jak by stała pod ścianą płaczu.
- Cat! James ma całą pogryziona rękę, Logan pogryziony nos, Kendalla znokautowałaś, a Carlos ma twojego pawia w bucie...
- Ale...
- Cicho bądź!- przerwałam jej - a mój pokój jest jak po jakieś cholernej wyprzedaży w centrum handlowym!
- Wiem! I za to przepraszam...- podeszła do mnie i dała mi wielkiego przytulasa.
Każdego przytuliła, i przeprosiła. Oczywiście Logan miał bonus, bo dostał buziaka.
- A dla Ciebie Emila mam coś specjalnego! - klasnęła w dłonie i doskoczyła do mnie cała w skowronkach.
- O nie...
Usłyszałam chichot chłopaków, boże, co na wymyśliła, wiem, że jest dla mnie jak siostra, ale jej pomysły są przerażające.
- Dlatego ze zajmowałaś się mną, masz dzisiaj cały dom dla siebie, ja gdzieś się zmyje.
Spojrzałam na niego i na resztę.
- Chyba jeszcze z znieczulenie nie posciło.
-Ej! Nie codziennie zdarza się taka okazja!
- Tjaaa....Moja radość jest nieokiełznana jak kotek przejechany przez tira..
Wszyscy na mnie spojrzeli, ale, o czym marzyłam to lóżko i chociaż 4 godziny snu.
- Dobra to wypad z chaty.
Cat popchła chłopaków do wyjścia, a ja zrezygnowana poszłam do pokoju. Położyłam się na wygodnym łóżku i przytuliłam mój kocyk. Zaraz, zaraz. On jest mokry?! Spojrzałam na niego i nagle zobaczyłam wielka krwawą plamę, wyrzuciłam go z odrazą.
- Cat!!! Zginiesz marnie!!!!
Ble. Ble. I jeszcze raz ble.
Jedyne, co było mi bliskie i nieubrudzone przez....Wydzielany Cat to Kora. Położyła się obok mnie, przytuliłam się do niej i odpłynęłam w krainę morfeusza.
Jednak nie śmierdzi tu jak by cos zdechło! Niechętnie wstałam z lóżka, przebrałam się w dres mi po mimo ze cholernie nie chce mi się sprzątać, wole to zrobic niz lezec w ocharanym łózku przez cat.
***oczami Kendalla****
Iść czy nie iść oto jest pytani. Nie, bo Bede się narzucać! A może? Nie! Siedziałem na łóżku w swoim pokoju i myślałem czy iść do Emily, chciałem być trochę z nią sam na sam. Przez te 3 dni może wymieniliśmy z 4 zdania. Ale strasznie chciałem iść. Spojrzeć w jej wielkie oczy i zobaczyć ten uśmiech, dzięki któremu robiło mi się ciepło na sercu. Co ty bredzisz?! To jest przyjaciółka! Wstałem szybko jednak szybko wróciłem do swojej pozycji męczennika z klasztoru. Przecież niedawno tam bylem. Musze się, czym zająć..
- James! Masz ochotę na partyjkę bilardu?!
***oczami Emily***
Pranie powieszone, wytarte meble, jeszcze pozmywam i koniec. Wzięłam kubek, umylam, odlozylam. Tak za każdym razem jednak, kiedy wzięłam łyżeczkę za mocno puściłam wodę i wszystko poleciało na mnie. Miałam ogromną plamę na bluzie przeklęłam pod nosem i poszłam do łazienki i wzięłam pierwsza z brzegu koszulkę, a bluzę powiesiłam zęby wyschła.
Zaraz zaraz. Znam te perfumy. To koszulka Kendalla, zaczęłam jeszcze wdychać, lekki zapach perfum, który pozostał. Włożyłam ja przez głowę. Ale on jest wysoki. Koszulka sięgała mi do polowy uda.
Zrobiłam wszystkie ważne czynności, czas dla mnie i na gorącą kąpiel. Wzięłam telefon puściłam muzykę na full, odkręciłam wodę dolałam płynu żeby po chwili zobaczyć pianę. Weszłam do gorącej wody i rozkoszowałam się tym wspaniałym uczuciem. Śpiewałam i relaksowałam się. Było świetnie.
Ale wszystkiego musi być kiedyś koniec. Wyszłam z wanny obwinęłam się ręcznikiem, z włosów mi kapało, ale postanowiłam ze wysuszę je w pokoju. Wyszłam z łazienki. I dostałam oczopląsu.
- Kendall! Co ty robisz?!
Zaczęłam się bardziej zakrywać a na twarzy zrobiłam się purpurowa.
- Boże przepraszam nie wiedziałem, że bierzesz kąpiel- odwrócił się speszony.
- Dlaczego mam przyjemność ciebie gości w moim domu.? - Kurczowo trzymałam ręcznik i przyglądałam się, odwróconemu Kendallowi. Ciemne spodnie i koszulka bejsbolowa i oficerki. Dlaczego on musi być taki seksowny?
- Chciałem ciebie zobaczyć. Jak opiekowaliśmy się Cat wymieni lisku może z 4 zdania? Stęskniłem się za tobą.
Tęsknił za mną? Od razu mimowolnie się uśmiechnęłam. Ale miał racje przez te 3 dni prawie wcale nie gadaliśmy.
- Ja za tobą też tęskniłam- podeszłam cicho do niego i dałam mu lekkiego całusa w policzek.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Idę się ubrać, za chwile będę.
Włożyłam koszulkę i spodenki, włosy związałam w koka żeby było wygodnie i skierowałam się na dół. Dlaczego mój pies nie szczekał jak Kendall wchodził do domu? Pewnie tak go polubiła, że bardziej skakała z radości niż miała szczekać.
Kendall bawił się z Korą.
Wzięłam cicho poduszkę z pokoju Cat, celowałam prosto w tył głowy Kendalla.
Już, prawie, prawie...Była idealna cisza i nagle dostałam zawału serca, bo ktoś do mnie dzwonił.
Kendall wywalił się z kanapy, a ja runęłam na podłogę. Wzięłam telefon to ręki"Cat" boże kobieto do domu to wiedz, że nie zobaczysz już dnia następnego.
- Czego? – spytałam na granicy wytrzymałości.
- Jak mija dzień? - powiedział radosnym głosem słychać było Logana i chłopaków w słuchawce.
- Zabić Ciebie to za mało...
- Ooo widać, że komuś zaczął się okres!
Co?! Okres?! Ona myśli, że jestem zdenerwowana, że mam okres?!
- Nie mam okresu!
Usłyszałam śmiech Kendalla.
- Ooo, kto jest u nas w domu? Aa no przecież twój chłopak! Jak on ma na imię? Karol, Władek, Józef?
- On! - wpadłam na dość dziwny i zabawny pomysł- tak jest moim chłopakiem.
Kendall na mnie spojrzał, a ja pokazałam żeby był cicho i się do niego uśmiechnęłam.
- Co, od kiedy?!
-Od 4 godziny, od razu, kiedy to mnie przyszedł powiedział mi, że mnie kocha. Potem spędziliśmy 3 upojne godziny w wannie pełnej piany- boże, ale chciało mi się śmiać, spojrzałam na Kendalla od zakrywał twarz poduszką żeby nie wybuchnąć śmiechem-ale stwierdziliśmy, że chcemy to powtórzyć na kanapie, parząc się jak króliki.
- I jak potoczy się dalej? – usłyszałam glos Jamesa. Zrobiłam oczy jak spodki.
- Dlaczego słyszę Jamesa?
- Bo jesteś na głośno mówiącym, wszyscy ciebie słyszą...- Boże! Co ja zrobiłam?! Spojrzałam na Kendall, który w tej chwili turlał się po podłodze dociskając sobie poduszkę to twarzy.
- Wiesz, co ja już muszę kończyć.
- Ale..- rozłączyłam się.
- Co ja narobiłam?!- usiadłam na łóżku.
Kendall wziął poduszkę, dosłownie płakał ze śmiechu.
- Kendall...
- Parząc się jak króliki. Padłem!!!
- Ale to nie jest śmieszne! Oni myślą, że uprawialiśmy sex! 2 Razy!
Kendall wstał i usiadł obok mnie.
- A jeśli tak to, co? Możemy udawać. - uśmiechnął się. A jego policzki były jeszcze zaczerwienione od śmiechu.
- Ale to nie takie proste!- opadłam na poduszki. I jedną przytknęłam sobie do twarzy.
- Jest.
Chciałam się zamachnąć, ale złapał mnie za rękę, dzięki czemu był nade mną.
- Nie pomagasz! Wyszłam na idiotkę!
- Bardziej na królika.
- Kendall!
Dałam mu kuksańca. Upadł na mnie i zaczął się śmiać.
- Debil!
- Królik!
- Tak samo ja Ty!
- Jak my!
Spojrzał mi w oczu. Boże te jego tęczówki. Rozwiane włosy i ten cudowny uśmiech.
- Możemy udawać, ale nie wiem jak.
- Jak teraz jestem twoim chłopakiem- uśmiechnął się się- najpierw zacząłbym ciebie gilgotać! Zaczął to robić. Zaczęłam się rzucać, dzięki czemu teraz Kendall siedział na mnie okrakiem.
- Hahahah! Przestań! Kendall! Hahahaha!.
Przestał. Patrzył na mnie ty swoimi oczami. Uśmiechnął się. Nie wierze, że spotkałam tego debila przez ogromnego psa, który chciał mnie zabić. Popchnięci impulsem oboje się pocałowaliśmy. Z każdą minutą nasz pocałunek od zwykłego przerodził się w ociekający pożądaniem. Kendall przeniósł się z pocałunkami na szyje lekko ją podgryzając. Zaczęłam wydawać po mruki zadowolenia. Pociągnęłam go za włosy i wbiłam się w jego usta. Kendall podniósł mnie i skierował nas do mojego pokoju z zawrotną prędkością wpadliśmy na łóżko. Szybkim ruchem ściągnęłam jego koszulkę. Zaczęłam zajmować się jego paskiem od spodni.
Jednak szybko zaczęłam górować nad nim. Chłopak pozbył się mojej koszulki. Zaczął całować mój brzuch, zachichotałam, bo jego lekki zarost drażnił moją skórę. Poczułam, że się uśmiecha. Motylki w brzuchu mi szalały, a hormony wzięły górę. Poczułam napierającą erekcję na moim udzie. Pragnął mnie tak ja jego. Szybkim ruchem pozbył się mojego stanika. Wziął brodawkę w palce i pociągnął. Jęknęłam a przyjemny ból w podbrzuszu przeszły moje ciało. Odwrócił mnie ze teraz on leżał na mnie. Zaczął robić szlaczek od mojej szyki za do pępka. Ścigano ze mnie moje spodenki i zaczął całować wewnętrzną stronę uda, zaczęłam wydawać pomruki zadowolenia.  Kendall przeniósł się na wyższe rejony mojego ciała. Rozpięłam mu spodnie nadal walczą z jego jeżykiem. Szczerze w takiej wersji Kendalla nie widziałam zaczął wycałowywać ścieżkę od pępka aż po usta. Kiedy go całowałam pociągnęłam i ugryzłam go w wargę. Chłopak na mnie spojrzał, o nie wiedziałam, co może oznaczyć. Malinka. Poczułam teraz gdzieś indziej, na mojej szyi. Co na to powie Cat.? Bedzie miła niezłe pole do popisu. Ale podobało mi się czułam jego ciało na moim jego ręce na moich biodrach. Ściągnęłam mu spodnie i zaczęłam rysować palce różne wzory na jego pachwinach. Usłyszałam jego pomruki.
- Przestań...- spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- A dlaczego nie.? - spytałam głupio i nie przerywałam czynności.
- Dlatego..- wbił się w moje usta i gładził moje udo, pod jego dotykiem przeszywał mnie dreszcz. Zaczęłam całować jego szczękę i jeździć rękoma po jego torsie. Rozpiął mi stanik i rzucił na pokój. Po chwili poczułam go w sobie zaczęłam wydawać z siebie ciche jęki rozkoszy, kiedy zaczął ruszać biodrami. Czułam się cudownie. Odczuwałam teraz tylko rozkosz płynąca z naszej jedności. Czułam jak jego ruchy spawają się mocniejsze i szybsze. Jego ręce błądziły po moim całym ciele, co wywoływało dreszcz na mojej skórze. Moje jęki stawały się coraz głośniejsze, a jego ruchy sprawiały, że moja rozkosz sięgała granic. Oplotłam nogi wokół jego bioder żeby czuć to boskie uczucie. Nie chciałam przestawać, chciałam tego więcej i więcej...Szczytowaliśmy razem nasze rozgrzane ciała ocierały się o siebie. Byłam szczęśliwa obok mnie leżał Kendall, który nie krył uśmiechu na twarzy. Przytuliłam się do niego.
- Jesteś debilem - powiedziałam do niego.
- Jesteś królikiem.
- Oj zamknij się!- patrząc na mnie za chichotał i pocałował mnie w głowę.

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 11



Sorki że tak długo mnie nie było ale szkoła -.- Ale oto jest 11 rozdział ;D Zapraszam do czytania i komentowania :P
 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- Cat! Przestaniesz w końcu stękać jak byś miała zaraz urodzić!- zaczęłam kasować się po skroniach, bo już nie wytrzymywałam tych...Odgłosów.
- No przepraszam, że ząb mądrości mnie boli?!?- usiadła obok mnie.
- A wiesz, że dzisiaj na wyrwanie go? Tylko to nie jest mile, znieczulenie, zabieg chirurgiczny i....Lepiej już nie będę nic mówić, bo wnioskować po twojej minie wolałaś tego nie wiedzieć...-poklepałam ja po ramieniu.
- Nieee wcale....Ałaa! - złapałam się za policzek.
- Mówiłam mówiłam, idziemy dzisiaj i nie ma, że nie- spojrzałam na nią.
- Nie.
- Pff...A co mnie to obchodzi-pociągnęłam ją z kanapy jednak miała opory, ale byłam silniejsza i wypchnęłam ją za drzwi. Wzięłam ją pod rękę i skierowaliśmy się do dentysty. Ale wiedziałam, że te 3 dni będą najgorsze w moim życiu. Zeszliśmy do kliniki i od razu poczuliśmy ten charakterystyczny zapach dla szpitala lub dentysty. Chwilę później dźwięk wiercenia i jęki bólu z pokoju, do którego się skierowaliśmy, Cat zrobiła szybki obrót i skierowała się do drzwi, energicznie ją pociągnęłam w moimi kierunku.
- Ja tam NIE idę wybij sobie to z głowy! Oglądałam kiedyś horror Hannibal Lekter? Nie chce grać w kolejnej części!
- Nie wypuszczę cię do puki nie wyrwą ci tego zęba, a jak nie to ci sama wyrwę, bo nie zniosę tych jęków ani chwili dłużej!- byliśmy już pod drzwiami.
- Dobra, ale mogę iść jeszcze do łazienki? Chyba mam się zlać na siedzeniu-powiedziała i uśmiechnęłam się szyderczo.
- Nie będę ci nie kazać się wypróżniać, więc...Idź, ale idę z tobą, bo jesteś podejrzana- spojrzała na mnie ironicznie.
Weszłyśmy do łazienki, Cat od razu weszła do kabiny, sobie coś uświadomiłam.
- Cat, nie waż wymykać się przez okno w kabinie!-krzyknęłam i nagle dostałam odpowiedzi.
- Kurze...- i po chwili wyszła z kabiny.
- Mistrza nie oszukasz...- wytknęłam na nią język od razu odwzajemniła uczynek.
Pociągnęłam ją i Weszłam z oporami, nawet wręcz wpychając ją tam na chama.
- Dzień Dobry...- uśmiechnęła się do mnie starszawa kobieta w siwych włosach- tobie dzisiaj wyrywamy ząb mądrość?
- Ojj nie, nie, nie...Jej- wskazałam na Cat, która już siedziała na krześle wyglądała jak obrażone dziecko.
- To trochę potrwa, więc, możesz iść do domu, a my zadzwonimy żeby ją odebrać...- i kolejny uśmiech, szybko go odwzajemniłam.
- Trzymaj się, kocham cię!- posłałam jej promienny uśmiech.
- Fuck You!- nie zmieniła swojej pozycji.
Wyszłam z kliniki i zatelefonowałam do Logana żeby odebrał mnie razem z Cat.
- Logana przyjedziesz ze mną po Cat z kliniki?
- Ale co jej się stało coś poważnego, jakąś operacja, powiedz, że ma wszystkie nogi!
- Jej to by się przydała operacja na mózg, a po za ty ma wszystkie kończyny, a w klinice jest, bo wyrywają jej ząb mądrość.
- To fajnie, to znaczy nie fajnie...yyy...Dobra mniejsza z tym odbiorę was, ale mam lepszy pomysł...Przyjadę teraz do ciebie z Kendallem, bo James i Carlos wybrali się gdzieś ze swoimi dziewczynami, a my zamulamy na tv, a jak znowu zobaczę, że Kendall kolejny raz włącza simsonów i śpiewa spider-chrum, spider-chrom, to wiedz, że koleś długo nie pożyje, chociaż nie chciałbym zabijać twojego chłopaka....
- TO. NIE. JEST. MÓJ. CHŁOPAK.!!!!
- Statatata....Mi tu oczu nie mydli....
- ojj...Ch-ch-chyba, coś prz-prz-prz-przerywa, t-t-t-tracę sygnał..
- Emily!
Wyłączyła komórkę i skierowałam się do domu...Co się uwzięli na tego Kendalla?!? Niech się teraz martwi o swoją obolałą i z zakrwawianą gębą dziewczynę, która da mi w kość 3 dni. Grr...Na samą się wzdrygnęłam, skręciłam w lewo i miałam prosta drogę do domu, zobaczyłam jeszcze odłamek rury od motoru Logana, na którym jechaliśmy...To była okropna chwila, a co dla Kendalla? Wyrzuciłam ten obraz z myśli i szybszym krokiem podchodziłam do drzwi naszego domu. Zobaczyłam samochód Logana, z którego wychodził sam....James i Carlos? Aha...Trochę nie ogarnęłam tego wszystkiego. Podbiegłam i zobaczyłam 4 wspaniałych...Tylko Kendall siedział na schodach z wiadomych przyczyn.
- Hej...Dzisiaj nie ze swoimi lejdis.?- spojrzałam na Jamesa i Carlosa, oni tylko spojrzeli na mnie i się uśmiechnęli- poszły na zakupy, prawda.
- Hej, Kendall jak się czujesz.?- Podeszłam do chłopaka i lekko się uśmiechnęłam.
- Cześć...Bardzo dobrze mam teraz tylko same strupy na plecach- odwzajemnił mój uśmiech.
- Cieszę się, ale też smucę, bo to wszystko, przez że mnie....
- To nie jest przez ciebie, zrozumieć to w końcu wczoraj też się za to obwiniałaś.
- I będę...
- Nie pozwolę na to- Wstał i spojrzał na mnie- nie pozwolę....
- Pfff...Zobaczymy- uśmiechnęłam się łobuzersko, odwzajemnił mój uśmiech, obeszłam, bo i otworzyłam drzwi. Od razu moim oczom okazała się szczęśliwa Kora, która już merdała zawiniętym ogonkiem.
- Wchodzicie...- Weszłam do domu w moje ślady rzuciłam torbę na fotel, tego akurat nie zrobili.
- O której mamy wsiąść Cat od dentysty.? - spytał Logana siadając na przeciw mnie.
- Tak za godzinę, ale nie chcesz jej widzieć w takim stanie...
- Co jej robią.?- spytali James z Carlosem.
- Wyrywają ząb mądrość...Chociaż nad tą mądrością bym się zastanawiała..-spojrzałam na Logana, on tylko wydał z siebie chichot, który wywołał u mnie śmiech. Dzięki czemu wszyscy zaczęli się śmiać.
- Chcecie jakieś picie, może sok pomarań....
- Tak!- wydarł się Logan.
Wskazałam na Logana.
- Co mu jest.?
- Oszalał już dawno...-powiedział Carlos i za tą odpowiedz dostał poduszka w głowę od Logana.
- Dooobra...ja się teraz oddalę i pójdę po sok- zaakcentowałam każdy wyraz i skierowałam się do kuchni. Przyciągałam 6 szklanek i ponalewałam do nich sok. Wszystko położyłam na tacce. Szlam ostrożnie do salonu, ale ja i moja koordynacja ruchowa nie dały za wygraną, potknęłam się o własną nogę, a cały zestaw szklanek wylądował na chłopakami i na mnie. James i Kendall mieli najgorzej, bo byli najbliżej i najbardziej są mokrzy. Carlos miał tylko mokra bluzkę.
- Haha...jednak ja to mam szczęście.-Logan wstał i wszyscy wy buchnęli śmiechem. Może był suchy, ale w kroczu był mokry jak by się teraz zesikał. Spojrzał na swoje korcie on spalił raka, a my wypchnęliśmy histerycznym śmiechem. Za to Kendall i James byli mokrzy po całości. Kendall przeczesał włosy, dzięki czemu miał grzywkę do góry. Szczerze? Wyglądał bosko.
- Zostaw tak, fajnie wyglądasz.
Uśmiechnął się.
- Logan! Idź teraz do łazienki i spróbuj to zmyć...
- Nieee wcale na to nie wpadłem, wiesz?!
- Myślę, że użyłeś sarkazmu, ale pozostawię to bez drażliwego komentarza.
Obszczany poszedł do łazienki a ja wzięłam ścierkę i zaczęłam zmywać pozostałości soku z podłogi.
- Emily!- wydarł się z łazienki Logan.
Nie przerywając czynności, ryłam.
-Czego?!
- Nie schodzi! Próbowałem wszystkiego proszku, mydła nawet twojego szamponu...
-Logan!
- No, co lubię zapach jabłek!
- Jabłek?- Kendall spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
Wstałam z podłogi i skierowałam się do łazienki. Boże.
- Logan coś ty zrobił z tymi spodniami?!
- Chyba trochę się przebarwiły...
- Ściągnij spodnie- dałam mu rozkaz.
- Emily ja wiem, że się przyjaźnimy i ogóle, ale, ja kocham Cat...
- ZAKMKNIJ SIĘ! Dawaj te spodnie spróbuje coś zaradzić, zaraz dam ci spodnie, które są mojego taty...
Oczy miał szeroko otwarte.
- Dobra, dobra ja wychodzę, a ty je ściągnij.
Weszłam do salonu, chłopacy trochę się ogarnęli, a Kendall zostawił grzywkę.
- Gdzie Logan.?-zapytali chórem
- Jest w gaciach w łazience...-spojrzeli na mnie i wy buchnęli śmiechem.-Ale ja mówię poważnie...
Skierowałam się na górę po spodnie, nagle z dołu było usłyszeć dziewczyński piski, a botem histeryczny śmiech chłopaków.
- Nie można mieć, chociaż chwili intymności, barany?!
I kolejna salwa śmiechu
****
Logan wyglądał jak by narobił w spodnie, Carlos miał poplamioną bluzkę, James z Kendallem mieli ciemne plamy na ubraniach.
- Cóż...Mogło być gorzej...-powiedziałam spoglądając na nich.
- Nie pomagasz!- powiedzieli jak jeden mąż. Nagle z mojego telefonu zaczął lecie Linkin Park-Forgotten szybkim ruchem wyciągnęłam z kieszeni i odebrałam.
- Halo?..Aha dobrze, dobrze...Już?!...No okej zaraz będziemy...Co zrobiła?!..Nic pani nie jest.?...Pogryziony palec...I środki na senne...W strzykawce-podrapałam się po głowie-nie przytomna...- Logan chciał coś powiedzieć, ale pokazałam palcem, że ma zamknąć się- dobrze już jedziemy, do widzenia.-No to może być gorzej...
- Co się stało?!- Logan spojrzał na mnie wyczekująco, także jak reszta.
- To tak w skrócie: Cat za wcześnie się obudziła pogryzła palce dentystki, to ta się zamachał ze środkami nasennymi w strzykawce i teraz śpi..- patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Musimy jechać teraz po nią, bo czekają inni, a ona leży na fotelu...
- Chłopcy no to czas jechać po zwłoki twojej dziewczyny!- powiedział Carlos.
- Przecież ona żyje czopie!- Podszedł do mnie i powiedział szeptem- Ona żyje prawda?
-Tak!- wzięłam torebkę i kluczę od domu i skierowałam się do wyjścia. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do samochodu czułam się lekko ściśnięta między Carlosem i Kendallem. Za to James kierował, a Logan siedział obok niego, Ale na niego mogłam się swobodnie oprzeć i wtulić się w jego tors.
- Jutro idziemy gdzieś tylko sami- szepnął mi do uch, poczułam, że się uśmiecha.
- Ja będę zajęta przez 3 dni, więc sorki- spojrzałam mu w oczu, cmoknął mnie w usta.
- Wytrzymam- szepnął, a my dojechaliśmy.
Wyszliśmy i skierowaliśmy do gabinetu. Znowu ten okropny zapach! Weszliśmy do gabinetu. Cat wyglądała jak trup.
- Weź ją na ręce..- pokazałam na 'zwłoki' Cat Loganowi.
Ale pamiętaj robisz to na własną odpowiedzialność.
- A co może zrobić mi moja kochana Cat.?
- Miejmy nadzieje, że na razie nic - odezwał się Carlos.
- Aż do domu- dopowiedział James.
Logan wziął ją jak pannę młodą, chociaż do najpiękniejszych widoków to bym je nazwała. Miała watę w buzi.
- Pani Emily -zwróciła się do mnie starszawa kobita w siwych włosach- dam pani receptę, i niech pani pamięta, co 3 godziny płukać jej buzie wodą z solą, zmieniać wacik jak już będzie nasiąknięty, a i będzie bardzo obolała jak znieczulenie puści.
- Dobrze dziękuje...A jak tam pani palec po...Hmm...Bliskim spotkaniem z siekaczami Cat.?
- Mogę subtelnie powiedzieć, że mam siny kciuk i ślady zębów jak by zaatakował mnie pies, wiec mogę powiedzieć, że bywało gorzej- uśmiechnęłam się, ale nie wierzyłam tylko patrzyłam się ta tą kobietę spojrzałam na chłopaków też patrzyli na nią z otwartymi buziami. Nagle Cat coś zaczęła mruczeń.
- Do samochodu!- krzyknął Carlos a my rzuciliśmy się do wyjścia, szybko pożegnałam się ze staruszką.
Wyjechaliśmy z spod kliniki i skierowaliśmy się szybkim pędem do domu. Logan wziął ją z samochodu, ale zdążyła się już obudzić, machała rękami, nogami, nawet ta cholerna nutria zaczęła grozić.
Chłopak skapitulował i to ja musiałam wprowadzić ją do domu...Upss, przepraszam, Zaciągnąć do domu.
Pchnęłam ją na łóżko, chłopaki weszli do domu.
- Dzięki mężczyźni! A zwłaszcza ty misiu jak to mówi Cat...- powiedziałam z ironią w głosie.
-Naprawdę tak mówi? - szczerzył się.
- Nie pomagasz!
-Nie chciałbym przerywać tych debat, ale Cat się obudziła.- wtrącił się James.
- Kochanie jak się czujesz.?- Logan do niej podszedł, a potem wydarł się jak by ktoś uderzył go młotkiem palce.
-Ugryzła mnie w nos!!!
No to zaczyna się piekło…