Weszłam do domu, ściągnęłam buty,
rzuciłam torbę na stolik i skierowałam się do swojego pokoju. Włożyłam swój
codzienny strój : ubrałam duże spodnie dresowe do tego bluzę o dwa rozmiary na
mnie za dużą (ale wygodną !). Ściągnęłam soczewki i założyłam kujońskie okulary
jak to je Cat nazywała. Zrobiłam koka od niechcenia, włożyłam jeszcze moje
kapciuszki. Zeszłam na dół i zaległam na kanapie, włączając jakąś tandetną
komedie romantyczną. Kora położyła mi się na brzuchu. Jednak cały czas rozmyślałam,
że na pewno o czymś dzisiaj zapomniałam, ale jednak nie mogłam przypomnieć, co
to było. Po jakiś 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Mój piesek od razu
rzucił się w stronę drzwi oczywiście nie wyrobiła zakrętu i obiła się o szafkę
w kuchni (śliskie panele) zaczęła drapać i ujadać. Leniwie zeszłam z kanapy i
skierowałam się w stronę drzwi. Wzięłam Kore na ręce i zatkałam jej gębę ręką i
otworzyłam drzwi. Kendall. Zrobiłam oczy wielkie jak orbita. Zapomniałam!!!Cholera,
cholera, cholera, cholera darł się we mnie mały głosik. Ale mogę szczerze powiedzieć,
że wyglądał bosko ubrany był w: ciemne przetarte rurki, miał koszulkę z dekoltem
w serek do tego ciemno szary sweter i dopełniające to czarno-szare vansy.
Spojrzałam do na niego, to na siebie. On wyglądał jak ciacho, a jak bezdomny.
- Zapomniałaś.-powiedział uśmiechając się
drwiąco.
- Nie, nie, niee...Tak-spojrzałam na swój
strój, ludzie los bywa okrutny i zabije Cat, ponieważ bardziej byłam zajęta nią
i zupełnie zapomniałam o MOIM spotkaniu.Fuck.
Kora coraz bardziej dawała mi się we znak
na moich rękach. Spojrzałam na niego, przyglądał mi się przenikliwie. Nie wiedziałam,
o co chodzi.
-Nosisz okulary..-wskazał przedmiot
spoczywający na moim nosie.
-Emm..nie-szybkim ruchem ściągnęłam
okulary i pociągnęłam za włosy, które spowodowały spadniecie mojego koka, czym
porównując wyglądałam jak bezdomna, na którą rzuciły się zgraja kotów.
-Niezdara..-powiedział i wziął kosmyk
moich włosów za ucho.-Czemu ład..-zaciął się i poprawił- Dobrze ci w nich.
Dlaczego nie widziałem cię w nich wczoraj.?
-Noszę soczewki, ale kiedy długo je noszę
zaczynają mnie piec oczy i zakładam okulary, w domu to już tym bardziej...Wejdź
i ściągnij buty...-jednym ruchem ręki zaprosiłam go do środka i zamknęłam
drzwi, kiedy zaczęłam odstawiać Kore szybko się wyprostował.
-Nie rób tego!
-Czemu?!? Ręka mi ścierpła.
-Może ty nie pamiętasz, co się wczoraj działo,
bo się ze nie ŚMIAŁAŚ!!!
-Niee-od razu uśmiechnęłam się, bo przypomniał
mi się obraz tego wszystkiego-Serio zielone skarpetki w paski...-zaczęłam się
śmiać.
-Weź wyjdź-wskazał mi drzwi i już się
śmiał.
-To mój dom debilu!-zaczęłam się
szczerzyć
-TO ja wychodzę-spoważniał i wyszedł.
-Zaraz przyjedzie, bo: a) ma tylko skarpetki,
b) bo zrobił to specjalnie...3, 2,-zaczęłam odliczać, ale już wszedł do domu i zamkną
drzwi.
-Dobra wygrałaś i się od obrażam.
-Serio?-powiedziałam i odłożyłam Kore.
Weszliśmy do salonu.
-Może się gdzieś
przejdziemy.?-zaproponował Kendall-Czy chcesz cały dzień siedzieć w domu.?
Chociaż jego wzrok wskazywał żebym
wybrała pierwszą opcje, ale może racja Cat wybyła na randkę to, czemu ja nie?!?
-Mogło być fajnie, tylko się przebiorę,
ok.?
-Dobrze- uśmiechną się i zobaczyłam jego
dołeczki w policzkach, a na dodatek znowu widziałam ten błysk w jego oczach.
Weszłam na górę i ubrałam rutki, czarny top, jeansową kurtkę, do tego moje ulubione okulary spięłam włosy w kok, założyłam
zwykłe czerwone vans i lekko się podmalowałam i musnęłam eyelnerem na pin-up
i byłam gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam, że Kendall siedzi na jednym końcu kanapy
a Kora na drugim i spoglądała na niego złowrogo. Podeszłam do niego i
szturchnęłam go w ramię.
-Ładnie wyglądasz, idziemy-uśmiechną się
promienie i wstał z kanapy.
Założył buty zamknęłam Korę w domu i
wyszliśmy na ulicę.
-To gdzie idziemy.?
-Może przejdziemy się na lodowisko.
-Yyyy...emm...no...spoko-nie paliła się
do tego pomysłu, dlaczego? Bo nie umiem nawet stać w łyżwach na lodzie a co
dopiero jeździć.
-No naprawdę brzmiało to szczerze...Co
jest.?
-Nie umiem jeździć.
-To cię nauczę-uśmiechną się chytrze.
W końcu doszliśmy na miejsce budynek był
ogromny. Weszliśmy i skierowaliśmy się na lodowisko wypożyczyliśmy łyżwy i jako
pierwsza weszłam na lód a już wyglądałam jak umierający bażant w konwulsjach
zaczęłam wymachiwać rękami i nogami żeby utrzymać równowagę, Kendall szybko do
mnie podbiegł i złapał mnie w pasie.
-No dobra, nie umiesz jeździć.-powiedział,
co najmniej rozbawiony moim stanem, ale ja byłam zdenerwowana, że mnie dotykał
i jeszcze na dodatek poczułam jego perfum.
-NO-CO-TY !
Wszedł na lód.
-Teraz spokojnie, będę cię
trzymał...-powiedział i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i na dodatek
mocniej trzymając mnie w pasie.
Na początku nawet dobrze mi szło, ale
tylko w tedy, kiedy Kendall trzymał mnie w pasie i NIE puszczał.
-Dobra teraz odjadę od ciebie tak z 3
metry, a ty do mnie podjedziesz, ok.?-powiedział coraz bardziej oddalając się.
-Dobrze!
Lewa, prawa mówiłam sobie w myślach.
Powoli odepchnęłam się od lodowiska, na razie dobrze, potem trochę mocniej i
coraz bardziej zbliżałam się do chłopaka rozłożył ramiona żeby mnie
złapać...Ale zapomnieliśmy o jednym...NIE UMIEM SIĘ ZATRZYMAĆ!!! Zaczęłam coraz
szybciej zbliżać się do Kendalla, że złapała go za jedną rękę obróciliśmy się
parę razy i wszyło z tego, że ja wyrąbałam się na lód a Kendall siedział na
mnie okrakiem.
-Złaś ze mnie !-wydarłam się i wszyscy na
lodowisku spojrzeli na nas jak byśmy robili To na lodowisku.
-Zaraz myślisz, że to takie łatwe-niezdarnie
próbował stać, co w skutek tego jeszcze raz na mnie spadł i tym razem całym
ciałem.
-Brawo..Wiesz, że ludzie patrzą się na
nas jak na debili-próbowałam się na niego nie patrzeć wiec cały czas patrzyłam
się na boki.
-Wiem o tym, ale... fuck.
-Aaa!-wydarłam się.
-Co coś się stało zrobiłem ci coś?!?
-Niee...W tyłek zimno, spadaj!!!
W końcu ze mnie zszedł i pomógł wstać.
-No dobra to był zły pomysł, ale teraz pojeździmy
razem, ok.
-Dobrze-pogłaskałam mój obolały i
zmarznięty tyłek.
Pojeździliśmy tak jeszcze z 2 godziny
oczywiście nie obyło się bez moich boskich upadków i podkoszenia jakiegoś
dziecka. No cóż mówi się trudno. Ale najgorszym było ja często wpadłam w
ramiona Kendalla i czułam jego perfumy, które przyprawiały mnie o zawrót głowy
i ciepły tors chłopaka. W końcu zeszliśmy z piekielnego lodowiska i
skierowaliśmy się na gorące kakao z bitą śmietaną do baru obok lodowiska.
-To jak oceniasz mnie i moją jazdę
powypadkową na lodowisku.?-spytałam się siadając na kanapie w obok blondyna.
-Emm..Szczerze czy kłamać.?-powiedział i wytknął język.
-Kłam.
-Bosko, super jesteś rewelacyjna.-zaczął
się śmiać i znowu dostał kuksańca w bok.-Nie no znowu.-spojrzał na mnie z urazą
-To było za to, że się na mnie zwaliłeś i
zamarzł mi tyłek przez ciebie!
-Możemy sprawdzić czy zamarł.?-zaczął się
śmiać.
-Spadaj się zboczeńcu!
W buchnęliśmy śmiechem.
***
-Dobre kakao-powiedział blondyn i po
chwili ujrzałam na jego nosie bitą śmietanę.
-Masz coś na nosie-wzięłam chusteczkę i
przybliżyłam się do chłopaka i znowu spojrzałam w jego zielone oczy i szybko
wytarłam śmietanę z nosa, bo czułam motylki w brzuchu.
-Idziemy, bo robi się ciemno.?
-Pewnie.
Wzięliśmy rzeczy i wyszliśmy.
Skierowaliśmy się do mnie do domu szliśmy uliczkami, które były już oświetlone
lampami, bo zrobiło się ciemno. Zimno mi się zrobiło, ale nie chciałam tego po
sobie poznać i szłam dziarsko do przodu. Przez przypadek dotknęliśmy się
dłońmi, oczywiście lekko się przy tym zarumieniłam. W końcu zaczęłam drżeć z zimna chłopak to zauważył i objął mnie ciasno ramieniem, że
musiałam się aż do niego przytulić. W końcu dotarliśmy do domu.
-Wejdź zmarzłeś-powiedziałam i otworzyłam
drzwi Kora się od razu na mnie rzuciła i o dziwo ucieszyła się, że Kendall
nawet przyszedł.
-Szczerze nawet słodkim jest ten
piesek-przytulił psa, a moja sunia ośliniła go całego.
-Oglądamy jakiś film.?-spytałam nalewając
soku.
-Możemy...Pomogę ci -podbiegł do mnie i się poślizgną cała
zawartość dzbanka z sokiem pomarańczowym wylądował na nas a na dodatek podkosił
mnie i spadłam na niego i teraz to ja siedziałam na nim okrakiem.
-Serio?!?
-Emm..Ups..-powiedział i otrząsnął się
jak pies, co wywołało u mnie wybuch śmiechu.
Spojrzeliśmy po sobie chłopka się
podniósł się i spojrzał na mnie dotknął mojego policzka i przybliżył się
jeszcze bardziej a mimochodem przymknęłam oczy, poczułam jego ciepły oddech na
moich ustach czułam go coraz bliżej. Nagle usłyszałam trzask drzwi i jasne
światło palonce światło. CAAAAAT !!!!! Spojrzałam na chłopaka szybko się
odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam się na Cat.
-Proszę, naprawdę proszę-cały czas starała się na nas nie patrzyć-posiedzicie,
że nie robicie TEGO na moim NOWYM dywanie!
Wstaliśmy z dywanu. Spojrzałam gniewnie na Cat.
-To może ja już pójdę-powiedział kierując się do drzwi.
-Poczekaj-pobiegłam do niego zatrzymał mnie ręką i wsadził
do kieszeni kawałek papieru- Pa Cat!-krzykną do Cat, ta chamska istota mu
odmachał, a do mnie uśmiechną się seksownie i wyszedł.
-Ale się słodko wyglądacie-uśmiechnęła się, bo wiedział,
że znowu nasz przyłapała.
-Idę spać żeby nie być skazana za zabójstwo.
Poszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Kora już
spała na łóżku. Wyciągnęłam karteczkę, na której pisało „Zapraszam cię na
oficjalną randkę z moją osobą w piątek o 18 po ciebie przyjdę, a tak po za
tym…Do zobaczenia i słodkich snów…”
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Przepraszam, przepraszam, przepraszam że nie dodałam w sobotę ale przygotowania świąteczne :( Bardzo dziękujemy za +700 i za 6 komentarzy chociaż w 2 rozdziale było 8, więc w tym chce też 8 :3 a i będzie teraz tradycją że co sobotę nowy rozdział :P I chcieliście żeby zaczęło się coś dziać między Emily i Kendallem proszę :P
Stój Emily