Obserwatorzy :)

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 3



„Emily”

***W tym samym czasie kiedy Cat była na plaży***

- Poczekaj tutaj chwilę- powiedziałam do chłopaka, chcąc sprawdzić, czy Kora, aby na pewno śpi w moim pokoju. Nie chciałam przecież żeby Kora zadała mu większych obrażeń.
- Dobrze. Tylko wiesz, że ja krwawię i potrzebuję natychmiastowej pomocy- powiedział teatralnym głosem.
- Oczywiście, oczywiście- rzuciłam od niechcenia.
Wpadłam do domu i rzuciłam swoją torbę i klucze na stołek, po tym pobiegłam do swojego pokoju w celu sprawdzenia czy Kora jest w domu. Nie było. Pewnie Cat wzięła ją na plaże. Spokojnie zeszłam na dół i otworzyłam drzwi Kendallowi. Chłopak powoli wszedł oglądając wszystko.
- Spokojnie nic się na ciebie nie rzuci- powiedziałam, na co chłopak przytakną.
- Mieszkasz sama?
- Niee... Mieszkam z przyjaciółką i psem- skierowałam się do łazienki.
Chłopak szedł za mną.
- A pies gdzie i przyjaciółka?
- Hmm… Wiesz co? Postanowiła przejść się na plaże. Napisała mi smsa.
Skierowałam się z chłopkiem do łazienki, blondyn przysiadł na krawędzi wanny, a ja odwrócona do niego plecami szukałam potrzebnych rzeczy. Znalazłam wodę utlenioną, wacik. Jednak nie mogłam znaleźć plastra, a czułam cały czas wzrok blondyna na sobie badający mój każdy ruch. Nie odwracając wzroku, powiedziałam do niego.
- Przestaniesz się w końcu gapić, nie mogę się skupić!
- Ale przecież ja się nie gapię ja tylko natrętnie zerkam- zaripostował.
Wróciłam do poszukiwań plastrów. JEST!!! Odwróciłam się do Kendalla i zmoczyłam wacik wodą utlenioną.
- Może lekko szczypać- powiedziałam niezgodnie z prawdą. Tak naprawdę będzie piekło jak cholera.
Spojrzałam w jego zielone oczy. Boże, jak one na mnie działały. Szybko odwróciłam wzrok żeby nie pomyślał, że natarczywie się na niego gapię. Dotknęłam zakrwawionego miejsca. Kendall od razu syknął z bólu.
- Rzeczywiście, prawie nie poczułem- powiedział ze łzami w oczach.
- Nie jesteś zawodowym kłamcą, prawda?- odparłam z sarkazmem.
- Ty za to masz dar do uzdrawiania- wytarł załzawione oko.
- Wiem. Dzięki…- uśmiechnęłam się szeroko- Dobra. W ramach rekompensaty zrobimy czekoladowe naleśniki.
- Jakoś tak szybko ozdrowiałem. Jestem za- podniósł się z brzegu wanny, uśmiechnęłam się do niego odwzajemnił uczynek i zobaczyłam rząd białych zębów.
Skierowaliśmy się na dół do kuchni. Blondyn szedł za mną. Czułam jego perfumy. Pachniał cudownie. Jezu, co ja gadam? Znam go zaledwie jeden dzień, ale jest inny od facetów, których ja poznałam, lepszy.
- Dobra wiesz jak się robi naleśniki, nie?
- Nie, nie wiem. Ty w ogóle mnie nie doceniasz- powiedział sarkastycznie i odwrócił się do mnie plecami- Foch forever z przytupem i melodyjką” lalala” - powiedział do mnie przez ramie.
- Idiots, idiots everywhere- powiedziałam i złapałam go za ramie żeby się odwrócił w moją stronę. Spojrzeliśmy po sobie i wybuchneliśmy śmiechem.
- Dobrze ogar.. Zrobimy najpierw ciasto. Zaczęliśmy mieszać, ale jednak nie mogłam dosięgnąć mąki, kiedy się tak starałam chwycić, zobaczyłam chłopaka sięgającego tę mąkę. No racja, był wyższy od de mnie o głowę. Jednak niefortunnym trafem źle wziął i cała zawartość mąki wylądowała mu na głowie. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Śmiej się śmiej..a teraz choć cię utulę- zaczął się do mnie zbliżać z otwartymi ramionami.
- A spadaj- powiedział i odsunęłam chłopaka, który jednak pociągną mnie i mocno uścisną.
- Zabije.
Postanowiliśmy zawieszenie broni i zabranie się za naleśniki zrobiliśmy ciasto. Umoczyłam palce i pokryłam czekoladową masą nos blondyna.
- Słuchaj ja, ja to i ty też- powiedział i zrobił dokładnie to samo i znowu zaczęliśmy się z siebie śmiać.
Wszystko było gotowe ozdobiliśmy nasze cuda (mam na myśli naleśniki dość dziwnych kształtów) truskawkami i bitą śmietaną. Wytarłam nos i otrzepałam się z mąki.
Już z progu usłyszałam krzyk przyjaciółki:
- Emily! Nawet nie masz pojęcia, kogo spotkałam na pla…- przerwała w pół słowa, ponieważ na przeciwko niej stanął Kendall cały w mące.
- Okeej… Uznajmy, że to w miarę normalny widok…- stwierdziła głośno- Emily! Zapraszałaś do domu jakiegoś białasa?
- O Cat! Już jesteś? Poznaj Kendalla. Wpadłam na niego w parku- wyjaśniłam zgodnie z prawdą.
- Dosłownie wpadła…- sprostował chłopak.
- Hej! Miło cię mącznąć… Yyy… Znaczy poznać- szybko się poprawiła.
- Skąd ta mąka?- spytała.
- A tak. Rzeczywiście. Wiesz co Kendall? Idź na górę zmyć to z siebie- pokazałam palcem na drzwi łazienki, gdzie on udał się po chwili.
- I jak? Udał się spacerek z Korą?- odparłam siadając wygodnie na kanapie.
- Nawet nie wiesz jak szybko musiałam biec żeby móc ją złapać. Jak ty w ogóle możesz w nocy spać, po tym jak wykorzystasz niewinnych ludzi?- spytała- Przecież sama mogłaś ją wyprowadzić skoro szłaś do parku!
- Niewinnych?! Siebie nazywasz niewinną? A kto nie zrobił dzisiaj śniadania? No powiedz kto! To była kara…
-Yyy… Czepiasz się… Wiesz co? Spotkałam dzisiaj chłopka. Umówiłam się z nim na jutro. Mówię Ci… Ale z niego ciacho! Ma na imię Logan. To wysoki brunet z zaaarąbistą fryzurą, przyzwoicie umięśniony i ma fajny styl. Jestem bardzo podekscytowana! A ty jak poznałaś Kendalla?
- Jak już mówiłam wpadłam na niego i troszkę rozcięłam mu brew- powiedziałam skruszona.
- Zawsze wiedziałam, jaka z ciebie sierota - dodała - A dowiem się, co było z tą mąką?
- Już mówię! Zaprosiłam go do domu żeby opatrzyć mu ranę. Po tym wszystkim trochę zgłodnieliśmy, więc postanowiłam, że zrobimy czekoladowe naleśniki- powiedziałam.
- Naleśniki? Całe szczęście, bo umieram z głodu…
- Czy ty potrafisz myśleć tylko o jedzeniu? Słuchaj dalej. Kiedy poprosiłam Kendalla żeby podał mi mąkę z górnej półki, on wysypał całą zawartość na swoją głowę.
- No to się dobraliście - wybuchnęła śmiechem, ale po chwili uciszyłam ją.
- Ciii… Słyszysz to? Cat… gdzie jest Kora?
- W domu- powiedziała najzwyczajniej w świecie.
- Co?!? O Cholera- sprintem pobiegłam na górę i widok mnie tak rozbawił, że nie mogłam wyrobić. Mój 20 cm piesek dobijał się do łazienki, tam gdzie był Kendall.
- Weź to bydle ode mnie!!!- wydarł się z łazienki.
- Do jest mój piesek Kora- powiedziałam spokojnie.
- Masz amstafa?!? Nic nie mówiłaś o tym nawet nie wspominałaś.
- Nie to nie amstaf. Możesz wyjść, trzymam go na rękach- powiedziałam i zatkałam Korze gębę.
- Jak dużego psa można trzymać na rę...-wyszedł z łazienki, a jego oczom ukazała się mieszaka pinczera miniaturowego- to jest ten pies, który chciał mnie rozszarpać w kiblu!
- No ona ma dopiero 6 miesięcy.
- Aha, ok. To jest normalne zachowanie psa w tym wieku.
- Nie przesadzaj.
Udaliśmy się do kuchni, kiedy Cat spojrzał na przestraszonego Kendalla, tak z niego zwyła, że sama nie mogłam.
- Słyszałaś ?
- Każde zdanie- dała nacisk na "Każde"- Człowieku jak można się bać małego 20 cm pieska, który chciał się z tobą pobawić może i brutalnie...ale pobawić- Cat zaczęła się z niego śmiać.
- Nie, no ja wychodzę nie będę wysłuchiwać jeszcze fali obelg skierowanych na moją osobę, nie mam zamiaru jej słuchać...wychodzę- chłopak odwrócił się do nas plecami i wychodząc zatrzasnął drzwi za sobą. Postawiła Korę na podłodze i wybiegłam za chłopakiem i z poczuciem winny. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za ramię zmuszając go do wykonania czynności.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam, że poczujesz cię urażony tym wszystkim- powiedziałam z poczuciem winny i także z winną Cat, która się z niego naśmiewała.
Uśmiechną się do mnie, jednak nie wiedziałam jak przyjąć to do wiadomość czy mi wybaczył, czy nadal żywił urazę do tego wszystkiego.
- Ale wiesz, że zrobiłem to specjalnie żebyśmy byli sam na sam- pokiwał łobuzersko brwiami.
- Osz ty mendo społeczna, ty...ty...dobra nie wymyśle nic innego- dałam mu kuksańca w bok.
- Auć!!!
- Należało się- pogroziłam mu palcem ale on przerwał i dostałam od niego całusa w policzek. Niespodziewanie i z impetem Cat otworzyła drzwi od naszego mieszkania.
-Kendall przepraszam ale myślałam że uznasz to wszystko za żart. Dopiero w tedy zobaczyła co między nami zaszło. Szybko spaliłam raka.- Ahaaaaa… Znaczy, że przeprosiny przyjęte- uśmiechnęła się szyderczo.-A mi wybaczasz? Bo Emily wybaczyłeś po całości- poruszyła znacząco brwiami-Ale mnie nie musisz całować, bo ja jutro ma randkę.
-Wybaczam Ci!!!-krzyknął z daleka, po czym zadowolona Cat wróciła do domu.
- Może spotkamy się jutro- powiedział niezbyt pewien siebie.
- Było by miło.
Uśmiechną się i poszedł w swoją stronę.Weszłam do domu i pomyślałam że jutro będzie całkiem miło.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Zdjęcie Kory postaram się dodać jak najszybciej :D (trudno jest jej zrobić zdjęcie xD) A tak bardzo dziękujemy za 8 komentarzy ^^ to dla nas wiele znaczy i za 6 obserwatorów <3 i także za +300 odsłon. DZĘKUJEMY !!! :)

6 komentarzy:

  1. WooHoo! Ale zabawa! Fajne gify ;) Ależ się Kendall zauroczył w Emily! Super, że się spotkają. Nie mogę się doczekać ich randki. Randewu Logana i Cat też. Zarąbisty rozdział. Czekam na nn ;***
    ~Epic/Pauli$

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha... Tym to mnie rozbriłaś. Bał się 20 cm pieska xd. Czekam na nexta :P Zapraszam do mnie http://czy-milosc-zawsze-wygra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bać się takiego kurdupelka na czterech łapach ?? xDDD rozdział świetny :) czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.. zajebiaszczy blog..!
    Extra rozdział.. "Miło cię mącznąć" - rozwalił mnie ten tekst:)
    Kendall i Emily.. słodko..
    Czekam na nn i zapraszam do siebie :
    http://asialovebtr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ^ ^ Kendzio geniusz :D Uśmiałam się jak nie wiem co z niego :D Czekam na kolejną taką falę śmiechu przez Kendzia lub z kogoś innego ^ ^
    Ps. zapraszam cie do sb http://angiebtr.blogspot.com/ mam nadzieję, że wpadniesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Aśka ma rację z "mączeniem" xd

    OdpowiedzUsuń